Blog in English: http://ontario-nature.blogspot.com/2020/08/varadero-cuba-two-weeks-in-hotel-roc.html
Więcej zdjęć z tej wycieczki: https://www.flickr.com/photos/jack_1962/albums/72157715579022731
|
Pumpkin i Che |
Nigdy nie miałem specjalnie chęci, aby pojechać do Varadero, gdzie
spodziewałem się zobaczyć prawie 100 różnych hoteli i kurortów, piaszczyste
plaże - i nic więcej. Na szczęście się myliłem! To prawda, że wiele hoteli
znajdujących się we wschodniej części Półwyspu Hicacos (na wschód od Calle 64) jest
niezmiernie luksusowych, większych i oferujących znacznie wyższy standard, ale
znajdują się one ‘w szczerym polu’, poza nimi i pięknymi plażami właściwie
niczego nie ma—trzeba brać autobus lub taksówkę, aby coś więcej zobaczyć.
Natomiast zachodnia część Varadero przypomina małe miasteczko. Nasz hotel, Roc
Barlovento, znajdował się bardzo blisko mostu nad kanałem nawigacyjnym Kawama,
na samym początku półwyspu Hicacos. Tak więc okazało się, że jest to DOSKONAŁA
lokalizacja! Często spacerowaliśmy kilka kilometrów główną ulicą Varadero
(Avenida 1ra) i zaglądaliśmy do różnych restauracji, sklepów, parków, hoteli,
domów prywatnych i innych atrakcji—nawet konsulat Kanady znajdował się
niedaleko hotelu. Wieczorami przechadzaliśmy się wzdłuż kanału, gdzie Kubańczycy
łowili ryby i krewetki, a po drodze zobaczyliśmy rezydencję Al Capone, Casa de
Al (chociaż jest prawie pewne, że Al Capone nigdy tam nie był). Jednak
najlepsze spacery były do miejscowości Santa Marta, położonej tuż za mostem,
który łączył półwysep Hicacos z pozostałym lądem.
|
Kubańczycy wędkują pod mostem łączącym Varadero z resztą Kuby
|
Był to nasz 14 wyjazd na Kubę w ciągu 10 lat (od 4 do 18 listopada, 2018).
Wybraliśmy hotel Roc Barlovento głównie z powodu licznych pozytywnych recenzji
opublikowanych na TripAdvisor - i na pewno nie zawiedliśmy się. Manager był
Niemcem – dlatego może hotel był dość dobrze zarządzany (chociaż potrzeba
byłoby o wiele więcej, niż niemiecki zarząd, by rzeczywiście dokonać widocznych
i radykalnych zmian na Kubie….).
|
W budynku po lewej stronie była restauracja i na zewnątrz spożywaliśmy posiłki, a w budynku po prawej stronie chodziliśmy na codzienną poranną jogę/gimnastykę.
|
Hotel był całkiem dobrze zaprojektowany, w hiszpańskim stylu, stosunkowo
mały i przytulny i przez to nie potrzeba dużo chodzić pomiędzy restauracjami,
sklepami, plażą i pokojami hotelowymi. A do tego jest tylko dla dorosłych—nie
było więc żadnych płaczących i biegających dzieciaków! Około 60% turystów to
Kanadyjczycy (mówiący po angielsku i francusku), 30% Niemcy, jak też
spotkaliśmy przybyszów z Hiszpanii, Włoch i innych krajów.
|
Poranne ćwiczenia jogi, prowadzone przez Zahilys (z prawej)
|
Hotel miał 3 baseny,
ale nigdy z nich nie korzystaliśmy. Mały sklepik, tienda, posiadał dość dobry wybór napojów, rumów, wódek, szamponów,
ubrań, kosmetyków i tym podobnych artykułów. Malutki stoisko w środku hotelu
sprzedawało pocztówki i znaczki (skrzynka pocztowa była w hotelu—od razu musze
wspomnieć, że wysłałem 10 kartek pocztowych i żadna z nich nie dotarła do
adresatów), jak też kilkakrotnie artysta-malarz malował i sprzedawał obrazy. W
recepcji hotelowej można było wymienić walutę, ale kurs był bardzo słaby -
zaledwie 68 CUC za $100 kanadyjskich, podczas gdy bank oferował około 73,50
CUC. Kilka bardzo przyjaznych (i spasionych) kotów wałęsało się po terenach
hotelowych, zwłaszcza podczas posiłków w pobliżu stolików przed restauracją—ale
hotel też ustawił specjalną ‘kawiarnię dla kotów’, gdzie turyści mogli
zostawiać im przysmaki. Nic dziwnego, że było niezmiernie wybredne!
|
Front hotelu Roc Barlovento
|
O 10 rano odbywały
półgodzinne ćwiczenia ‘stretching’ i jogi, prowadzone przez Zahilys, bardzo przyjemną
Kubankę, która pracowała przy animacji i prowadziła również inne zajęcia.
Jednak nie było zbyt wielkiego zainteresowanie tą aktywnością i dość często
byliśmy jedynymi uczestnikami. W małej budce można było otrzymać ręczniki
plażowe—w niej mieściła się też mała biblioteka z książkami w językach
angielskim, francuskim i niemieckim, do której dotowaliśmy nasze 4 przeczytane
pozycje. Każdego wieczoru odbywały się różne występy rozrywkowe, ale
uczestniczyliśmy tylko w jednym, który miał miejsce w basenie i był imponujący!
W hotelu można też wykupić różne wycieczki. Pod koniec naszego pobytu pojawiła
się informacja o bardzo tanim przejeździe autobusowym do Hawany - myślę, że kosztował
40 CUC w obie strony lub 25 CUC w jedną stronę na osobę.
|
Plaża w hotelu Roc Barlovento
|
Dwa tygodnie przed przyjazdem wysłaliśmy do hotelu e-mail, prosząc o cichy
pokój na najwyższym piętrze i rzeczywiście nasza prośba została spełniona - otrzymaliśmy
pokój nr 333. Z okna widzieliśmy część kortu tenisowego i dużo zieleni. Od
czasu do czasu czuliśmy zapach ropy / benzyny - około 1 km od naszego hotelu, w
Santa Marta, znajdowały się dwie wieże wiertnicze.
|
Nasz pokój nr 333 w hotelu Roc Barlovento
|
Balkon był mały, ale wystarczający, aby na nim usiąść i wygrzewać się na
słońcu. Pokój posiadał 2 podwójne łóżkami, telewizor HD z około 25 kanałami—jednym
z nich był kanał CNN (przeznaczający ponad 95% czasu antenowego na wiadomości
związane z osobą prezydenta Trumpa, co było niezmiernie nudne—pozostałe 4% na
sprawy dotyczące USA i tylko 1% na wiadomości międzynarodowe – zapewne w Związku
Radzieckim telewizja było bardziej interesująca!) Sejf było płatny (2 CUC
dziennie, 28 CUC przez 2 tygodnie). Zawsze mieliśmy ciepłą i zimną wodę,
klimatyzator działał idealnie i łatwo było zdalnie zmienić przepływ powietrza
lub temperaturę. Mała lodówka dobrze chłodziła nasze napoje. Trzy razy mieliśmy
drobne problemy (z sejfem i zasłoną) - w ciągu 10 minut od ich zgłoszenia
przyszedł technik i je naprawił. Kilka razy nasze karty magnetyczne przestały
działać i musieliśmy iść do lobby, aby je ponownie zaprogramować. Pokojówka,
Norian, była bardzo dokładna i zawsze po powrocie z plaży zastawaliśmy nasz
pokój wysprzątany.
|
Zawsze spożywaliśmy śniadania, obiady i kolacje na zewnątrz, taka możliwość była jedną z bardzo dla nas ważnych zalet tego hotelu
|
Plaża była rozległa i piaszczysta, było na niej dużo zawsze wolnych krzeseł
i palapas. Mogliśmy też obserwować romantyczne zachody słońca. Często kąpałem
się w oceanie—pierwsze 30 metrów było bardzo płytkie. Pod koniec naszego pobytu
zrobiło się wietrznie, fale stały się dość spore i pojawiła się żółta, a
następnie czerwona flaga (zakaz pływania). Pewnego razu niespodziewanie pokaźna
fala przetoczyła się przez plażę, zaskakując wielu relaksujących urlopowiczów
(i zalewając ich rzeczy).
|
Catherine zawsze na śniadania jadła owoce-i oczywiście na świeżym powietrzu!
|
Innym bardzo istotnym powodem, dla którego wybraliśmy ten właśnie hotel, była
możliwość spożywania wszystkich posiłków na świeżym powietrzu—zresztą nie
korzystało z tej sposobności zbyt wiele turystów. My natomiast ani razu nie
jedliśmy wewnątrz! Jedzenie było ogólnie podobne każdego dnia, ale urozmaicone
i smaczne - często nawet pyszne. Na śniadanie zawsze jadłem jajka z boczkiem, a
czasem omlety, a także mnóstwo owoców, soków i jogurt. Zwykle nie jedliśmy
lunchu, ale dwukrotnie się skusiliśmy i był doskonały - oprócz regularnych
posiłków, rozstawiono na powietrzu ogromny grill i serwowany wyśmienite steki,
hamburgery, hot dogi i inne dania z grilla. Podczas kolacji kucharz serwował wspaniałą
wieprzowinę i wołowinę z grilla, a także kilka rodzajów ryb, krewetek, kalmarów
i małży. Można też było zamówić spaghetti i pizzę. Były też przepyszne gulasze,
kurczak, szynka parmeńska, ser i sałatki. Nie natknąłem się jednak na pomidory,
które uwielbiam. Kelnerzy zawsze przynosili do naszego stołu kawę, soki, wino
lub piwo. W pobliżu plaży znajdował się bar przekąskowy, serwujący podstawowe
jedzenie - hamburgery (bardzo dobre), hot dogi, kanapki z szynką i serem, owoce
i sałatę. Obok znajdował się bar z zimnym piwem i napojami alkoholowymi.
|
Widok z naszego pokoju numer 333 |
W lobby hotelowym znajdował się mały barek, ale z powodu podjeżdżających
samochodów, taksówek i autobusów było tam gwarno i zalatywało spalinami.
Wieczorem można było posłuchać muzyki na żywo—uwielbiałem skrzypka i gitarzystę,
byli fantastyczni. Bar na centralnym placu (w sąsiedztwie restauracji
meksykańskiej) był doskonały, posiadał dużo stołów i krzeseł i nigdy nie było
do niego kolejek - często zatrzymywaliśmy się w nim na drinka w drodze z plaży.
Ogrodnicy często przynosili na plażę orzechy kokosowe i od razu je odpowiednio
obierali dla turystów.
|
Case de Al niedaleko hotelu Roc Barlovento. Jakoby mieszkał tutaj Al Capone, ale według mojego 'research' najprawdopodobniej ten słynny gangster nigdy nawet nie odwiedził Varadero!
|
Podczas naszego piętnastodniowego pobytu, 12 lub 13 dni było dość
słonecznych i gorących (ponad +30 ° C). Ponieważ często pozostawialiśmy otwarte
drzwi balkonowe, widzieliśmy w naszym pokoju kilka komarów, ale poza tym nie spostrzegłem
żadnych innych owadów.
|
Słynny PRL-owski 'maluch', Polski Fiat 126p, nadal jest stosunkowo popularny na Kubie. W latach siedemdziesiątych XX w. pamiętam bardzo podobne scenki z ulic warszawskich - widocznie samochody owego okresu nie były zbyt dobre
|
Często przechadzaliśmy się z hotelu do miejscowości Santa Marta - dojście
do mostu zajmowało nam około 2 minuty, po jego przejściu skręciliśmy w lewo i
już szliśmy ulicami miasteczka. Było one całkiem ładne, z mnóstwem restauracji,
kawiarni i casas particulares.
Większość restauracji oferowała bardzo urozmaicone dania po rozsądnych cenach.
W niedzielny poranek udaliśmy się na targ—warto było! Farmerzy sprzedawali
mnóstwo owoców i warzyw, wszystkie ceny były w CUP (tj. Moneda National, 25 CUP = 1 CUC = 1 USD) i produkty były bardzo
tanie. Kupiłem ‘swojskie’ piwo za około 6 CUP od szklanki, całkiem dobre,
bardzo różniło się od sprzedawanego komercyjnie. Nabyliśmy także pyszne
jedzenie od sprzedawcy ulicznego.
|
W niedzielę w mieście Santa Marta farmerzy sprzedawali swoje wyroby. Ceny były ogólnie niskie, szczególnie za owoce i warzywa. Tu na przykład mięso kosztuje 25 CUP za funta, tzn. jednego amerykańskiego dolara za prawie pół kilograma
|
Miasteczko miało dużo casas
particulares i odwiedziliśmy jedno z nich. Właściciel mówił po angielsku,
odwiedził nawet Kanadę (na zaproszenie turystów, z którymi się zaprzyjaźnił) i
opowiedział nam wiele ciekawych historyjek o tym mieście. Ponieważ wielu jego
mieszkańców pracowało w hotelach w Varadero, powodziło im się nie najgorzej, co
było widać po wielu zadbanych i dużych domach prywatnych.
|
Santa Marta, farmerzy sprzedają swoje wyroby na 'wolnym rynku'. |
Kilka razy wstąpiliśmy do prywatnej kawiarenki na bardzo dobrą kawę i
ciasteczka. Otworzyła się zaledwie rok temu, całe wyposażenie było fabrycznie
nowe, a na błyszczących aparatach do parzenia kawy i cappuccino widniały
napisy, „Made in Italy”.
|
Catherine w sklepie tytoniowo-alkoholowym, nad którym patronuje wszechobecny Che
|
Wieczorem wielokrotnie spacerowaliśmy wzdłuż kanału - zwykle gromadziły się
tam grupy kubańskich wędkarzy. Chodziliśmy także po Avenida 1ra, nawet doszliśmy
do słynnego baru „The Beatles Bar”, wchodząc po drodze do restauracji, kawiarni
i sklepików, ‘tiendas’.
|
Tego rodzaju antyczne samochody są częstym widokiem na Kubie
|
Gdy poszliśmy do banku, aby wymienić pieniądze, w
środku znajdowało się ponad 10 turystów i musieliśmy czekać prawie godzinę -
paszport był również wymagany do sfinalizowania transakcji.
|
Słynny "The Beatles" bar w Varadero
|
Staraliśmy się jak najwięcej chodzić pieszo, ale kiedy byliśmy zmęczeni,
zawsze czekało mnóstwo taksówek, ‘coco
taxi’ i dorożek konnych, gotowych na podwiezienie nas do hotelu. Dwukrotnie
skorzystaliśmy z autobusu hop-on-hop-off.
Ostatni przystanek znajdował się prawie vis-a-vis
naszego hotelu (w pobliżu restauracji La Sangria), kursował co 20 minut
(rzadziej wieczorem), kosztował 5 CUC za osobę i zabierał nas do samego końca
półwyspu Hicacos.
|
Atrakcyjna Casa Particular (prywatny hotel/kwatera) w Santa Marta |
Hotel oferował wycieczki do Hawany, ale ponieważ 10 lat temu spędziliśmy
tydzień na zwiedzaniu tego pięknego miasta, postanowiliśmy odwiedzić jedynie miasto
Matanzas, znajdujące się pomiędzy Hawaną a Varadero. Udało nam się znaleźć wygodną
taksówkę za 30 CUC, która wysadziła nas w Matanzas na placu Libertad Square.
Catherine poszła do Muzeum Farmaceutycznego, a ja zwiedziłem budynek rządowy,
bodajże ratusz.
|
Matanzas, Kuba-Libertad Square
|
Początkowo pracownicy nie chcieli mnie do niego wpuścić, ale
wyjaśniłem, że tylko chciałem obejrzeć zdjęcia na ścianach. Przedstawiały
wizytę Fidela Castro w tym mieście. Pośrodku placu znajdowała się statua Jose
Marti. Następnie poszliśmy do restauracji w hotelu Velasco, sąsiadującym z Teatro
Velasco, a potem ulicą Calle Milanes w kierunku morza, mijając Catedral de San
Carlos Boromeo.
|
Teatro Velasco
|
W końcu dotarliśmy do teatru Sauto, który był w remoncie. Na
placu przed teatrem znajdowały się stare szyny tramwajowe—na Kubie swojego
czasu w wielu miastach kursowały tramwaje, ale to już dawna historia. Teatr
został otwarty w 1863 roku i był symbolem miasta. Takie sławy jak francuska
aktorka Sarah Bernhardt, rosyjska tancerka Anna Pavlova, włoska piosenkarka
operowa Enrico Caruso i hiszpański gitarzysta Andrés Segovia występowały na
jego scenie.
|
Teatro Sauto
|
W pobliżu teatru znajdowało się Museo de los Bomberos (Muzeum Strażaków),
ale nie poszliśmy do niego. Spędziliśmy trochę czasu w Cafe i Cremeria Atenas vis-a-vis teatru i wypiliśmy kilka
drinków, które były w dość przystępnej cenie. Siedząc na patio, mieliśmy
wspaniały widok na budynek teatru i mogliśmy obserwować życie miasta. W pobliżu
znajdowały się dwa mosty nad rzeką Rio San Juan. Nawiasem mówiąc, było bardzo
gorąco i wilgotno i przez cały dzień wypiłem 9 puszek piwa Bucanero!
|
Teatro Sauto, Pałac Sprawiedliwości i inne historyczne budynki.
|
Obeszliśmy dookoła budynku teatru w nadziei, że być może uda nam się
zajrzeć do środka, ale był zamknięty na cztery spusty. Poszliśmy ulicą Calle
272 wzdłuż wybrzeża. Równolegle do brzegu i na środku ulic znajdowały się tory
kolejowe - byłem pewien, że dawno temu zostały porzucone, wyglądały na stare i
raczej zepsute, ale powiedziano nam, że pociągi wciąż jeżdżą! Jeśli rzeczywiście
to prawda, w takim razie to cud techniki! Tuż obok ulicy Calle 270 na małym
„półwyspie” znajdowała się kubańska knajpka, wszystkie ceny podano w CUP.
Zamówiliśmy pudełko smażonych krewetek - o ile pamiętam, 10 z nich kosztowało
około 30 CUP i były wyśmienite! Sądzę, że było to haitańska część miasta
Matanzas—kilkakrotnie spostrzegłem Kubańczyków z dość osobliwymi rysami twarzy
- być może byli oni potomkami haitańskich przybyszów.
|
Matanzas-prawdopodobnie to jest 'haitańska' część miasta
|
Wieczorem spacerowaliśmy ulicą Calle 97, wzdłuż rzeki Rio San Juan i
zatrzymaliśmy się w galerii „Lolo Galeria-Taller”. Niesamowita! W środku znajdowało
się mnóstwo dzieł sztuki - rzeźby, obrazy, posągi, wyroby ceramiczne – wykonane
przez różnych artystów.
|
Lolo Galeria Taller |
Niektóre prace były trochę przerażające, ale niezmiernie
kreatywne. Podobało mi się wiele obrazów i nie zawahałbym się je powiesić w
domu lub biurze. Niestety ceny (przynajmniej te oficjalne) były dość wysokie—z
pewnością możliwe byłoby wytargowanie się z artystami.
|
Lolo Galeria Taller
|
Ponownie znaleźliśmy się w pobliżu katedry, odbywały się tam jakieś
uroczystości i grupa ludzi, ubranych w fantazyjne stroje, udała się na główny
plac. Odwiedziliśmy także klub szachowy, nazwany na cześć słynnego kubańskiego ‘cudownego
dziecka’ szachowego, José Raúla Capablanca y Graupera (1888–1942), który był
mistrzem świata w szachach od 1921 do 1927 roku.
|
Klub szachowy, nazwany na cześć słynnego kubańskiego ‘cudownego dziecka’ szachowego, José Raúla Capablanca y Graupera |
Robiło się późno i zaczęliśmy się rozglądać za taksówką. Podczas naszych
poszukiwań nawinął się jakiś Kubańczyk i zaczął z nami rozmawiać i domyślając
się, że szukamy środka transportu, natychmiast zaoferował nam swoją pomoc,
prawdopodobnie oczekując od nas napiwku. Chodziliśmy z nim przez chwilę i
ostatecznie zobaczyliśmy prywatną taksówkę; po krótkiej dyskusji
wynegocjowaliśmy cenę 25 CUC (kierowca nie był zbyt zachwycony taką ceną) i
daliśmy kilka CUC naszemu pośrednikowi.
|
Ulice miasta Matanzas w nocy
|
Samochód był bardzo stary, jedyne, co
wydawało się w nim działać, to silnik oraz światła przednie i tylne. W
całkowitej ciemności nie mogliśmy nawet prowadzić rozmowy ze względu na hałas,
a do tego wnętrze samochodu zalatywało spalinami, które musiały przedostawać
się przez liczne pęknięcia. Przed wjazdem do Varadero znajdował się policyjny
punkt kontrolny—policja zatrzymała taksówkę. Kierowca wysiadł z samochodu, a
policjant oficjalnie strzelił obcasami i zasalutował. Rozmawiali przez chwilę i
mogliśmy jechać dalej. Zapytałem go, czy policjant chciał łapówki—odpowiedział,
że nie. W każdym razie wróciliśmy do hotelu i daliśmy mu 30 CUC. Nawiasem
mówiąc, jeśli zatrzymalibyśmy się w hotelu położonym dalej na półwyspie, z
pewnością cena byłaby znacznie wyższa, dotarcie tam zajęłoby więcej czasu - nasza
lokalizacja ma wiele zalet!
|
Stary człowiek na Libertad Square
|
Przez wiele lat bardzo niechętnie odnosiłem się do wyjazdu do Varadero, nie
chcąc być otoczonym jedynie kurortami i hotelami. Tak się nie stało –
lokalizacja Hotelu Roc Barlovento spowodowała, że nie byliśmy w enklawie
turystycznej. Niezmiernie polubiliśmy ten hotel i jego miły personel—mieliśmy
udane wakacje! Ostatniego dnia pobyty, w autobusie jadącym na lotnisko, rozmawialiśmy
z jadącymi turystami o ich wrażeniach na temat hoteli, w których mieszkali.
Okazało się, że większość z nich nie była specjalnie zadowolona, a wręcz
rozczarowana hotelami, które były droższe i o wyższych standardach od tego, w
którym mieszkaliśmy.
P.S.--22 grudnia 2021 roku
Od czasu naszej wycieczki do Varadero, raz jeszcze pojechaliśmy na Kubę, po raz 15-ty, do hotelu Carisol los Corales niedaleko Santiago de Cuba w styczniu 2020 roku (zamieściłem obszerny blog o tej wycieczce). W dniu, gdy powróciliśmy do Toronto, 22 stycznia 2020 roku, również do Toronto przybył z Chin pierwszy pacjent zarażony COVID-19... Jednakże byliśmy pełni optymizmu i liczyliśmy, że pojawimy się ponownie w hotelu Roc Barlovento w listopadzie 2020 roku; oczywiście, okazało się to niemożliwe. Nie były również możliwe udać się tamże w listopadzie 2021 roku. Mieliśmy nadzieję, że może odwiedzimy Kubę w styczniu 2022 roku, ale na szczęście nie zrobiliśmy żadnych rezerwacji z powodu szalejącego varianu Omicron. Nasza następna potencjalna wycieczka na Kubę--najprawdopodobniej do hotelu Roc Barlovento--możliwa jest w listopadzie 2022 roku. Ale biorąc pod uwagę zmieniającą się prawie z dnia na dzień sytuację, nie chcemy na chwilę obecną robić żadych planów.
|
Do zobaczenia wkrótce, Varadero!
|
Blog in English: http://ontario-nature.blogspot.com/2020/08/varadero-cuba-two-weeks-in-hotel-roc.html
Więcej zdjęć z tej wycieczki: https://www.flickr.com/photos/jack_1962/albums/72157715579022731