Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kanada. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kanada. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 29 maja 2023

PARK LAKE SAINT PETER, MUZEUM KARCZOWANIA LASÓW W PARKU ALGONQUIN ORAZ PARK EGAN CHUTES, ONTARIO, 28 LIPCA - 3 SIERPNIA 2022 ROKU

Park Lake Saint Peter Provincial Park w Ontario, miejsce biwakowe nr 14. Wygląda nieźle, ale prywatności  to za dużo nie miało!
Po raz pierwszy od wielu lat zdecydowałem się udać do parku, w którym nigdy przedtem nie byłem. Z Internetu dowiedziałem się, że park Lake Saint Peter, położony nad jeziorem Saint Peter na północ od Bancroft i stosunkowo blisko ogromnego parku Algonquin, jest dość mały i specjalnie nie posiada zbyt wielu atrakcji, jednakże odpowiadała mi jego lokacja. Z mapy wynikało, że niektóre miejsca biwakowe były usytuowane nad jeziorem i prawie udało mi się zarezerwować jedno z nich, ale prawdopodobnie ktoś inny musiał zrobić rezerwację sekundę przede mną Zmuszony byłem zarezerwować jedyne wolne miejsce nr 14.
 
Park Lake Saint Peter Provincial Park w Ontario, miejsce biwakowe nr 14. Wygląda nieźle, ale prywatności  to za dużo nie miało!
Gdy wyjeżdżałem z domu, nie było żadnych problemów na autostradzie nr 401, lecz wkrótce w radiu usłyszałem o przewróconej przyczepie na tejże autostradzie, która zablokowała wszystkie pasy – i żeby tą kraksę ominąć, skręciłem na autostradę nr 404, a potem na płatną autostradę nr 407, na której jechało się jak po maśle i z przyjemnością zwiększyłbym szybkość ze 100 na przynajmniej 150 km na godzinę. Ta przyjemność jechania płatną autostradą kosztowała mnie prawie $40! Dojechawszy do miasta Peterborough, wstąpiłem do banku oraz do sklepu Bell Mobility, gdzie po 10 minutach aktywowałem swój pierwszy w życiu smartfon! Zatrzymałem się jeszcze po drodze w Bancroft w supermarkecie Food Mart, kupiłem 2 steki (były pyszne!) i dotarłem do parku Lake Saint Peter. Miejsce nr 14 okazało małe i otwarte, niczym nie odseparowane od sąsiednich miejsc. Po rozbiciu namiotu opróżniłem samochód i pojechałem z powrotem do Bancroft po drzewo na ognisko.

Drzewo na ognisko
Dwa lata temu, biwakując w pobliskim parku Silent Lake, odkryłem w Bancroft punk sprzedaży drzewa, który operował w „systemie honorowym” i nigdy nie widziałem jego właścicieli—po prostu naładowałem drzewo do samochodu i zostawiłem płatność w skrzynce. W tym roku drewna było pod dostatkiem, a gdy ładowałem je do samochodu, z pobliskiego domu wyszła kobieta – i oczywiście zaczęliśmy rozmawiać. Niedawno zmarł jej mąż i teraz ona prowadziła ten biznes. Zapytałem ją, czy ludzie kiedykolwiek zabierali drewno bez pozostawienia zapłaty – odpowiedziała, że nigdy, co wydało się dość zdumiewające: jak już wspomniałem na moim blogu o parku Silent Lake, jeśli prowadziłaby ona taki biznes w Toronto, i pieniądze, i drewno zniknęłyby w mgnieniu oka!

Szlak raczej nie-rowerowy, Hastings Heritage Trail, przy wjeździe do parku. Kiedyś tędy przebiegała linia kolejowa, ale to już stare czasy...

Wzdłuż drogi nr 27, na miejscu dawnej trasy kolejowej, ciągnął się szlak Hasting Heritage Trail. Myślałem nawet o przywiezieniu roweru i przejechaniu się nim, ale na Internecie wiele osób twierdziło, że nawierzchnia szlaku była nieutwardzona lub pokryta żwirem, jak też bardzo wyboista i nierówna z powodu jeżdżących po niej licznych pojazdów terenowych (all-terrain vehicles) i motocykli crossowych. Rzeczywiście, mieli rację: prawdopodobnie do przejechania tego szlaku potrzebny byłby rower górski z bardzo grubymi oponami – a kiedy zobaczyłem na szlaku kilka pędzących pojazdów terenowych i motocyklistów, pozostawiających za sobą ogromne chmury kurzu, od razu wiedziałem, że zdecydowanie to NIE jest trasa rowerowa w moim stylu!

Słynny wodno-ziemny 'Aligator', potrafiący się przemieszczać po wodzie i po lądzie


Tak dawniej mieszkali drwale

Pewnego dnia pojechałem do Logging Museum (Muzeum Karczowania Lasów) w parku Algonquin, które od dawna pragnąłem odwiedzić. Karczowanie, przetwarzanie i następnie transpirowanie drewna było swego czasu jednym z najważniejszych zajęć w Ontario i zawsze podziwiałem ludzi, którzy pracowali w tym niezmiernie niebezpiecznym i ciężkim fachu. Główną część muzeum stanowił skansen i spędziłem w nim ponad 2 godziny, oglądając wszystkie obiekty. Mam nadzieję, w przyszłości będę w stanie napisać znacznie więcej na ten arcyciekawy temat.

Bystrzyny Egan Chutes 

W zeszłym roku (2021), podczas pobytu w parku Silent Lake, wybrałem się do parku Egan Chutes Provincial Park, którego malownicze wodospady i bystrzyny przyciągają wiele turystów. Niestety, mój samochodowy Garmin GPS zaprowadził mnie do kompletnie innej lokalizacji. Po manualnym wprowadzeniu właściwej lokacji do GPS dojechałem do niego, ale nie mogłem odnaleźć drogi prowadzącej do samego parku – krótko mówiąc, nie trafiłem do niego. Gdybym o rok wcześniej kupił smartfon, to oczywiście znalazłbym to miejsce!

Bystrzyny Egan Chutes

W tym roku byłem lepiej przygotowany i wpisałem dokładne współrzędne do GPS w moim samochodzie. Trafiłem od razu—przy drodze wjazdowej znajdowała się bardzo mała i ledwie widoczna tabliczka z napisem „Egan Chutes Provincial Park”, ale była dostrzegalna tylko dla samochodów jadących ze wschodu – a nawet i wtedy bardzo łatwo było ją przegapić. Już będąc na szlaku, spotkałem dwie dziewczyny, które również miały problem ze znalezieniem parku, bo nie dostrzegły tabliczki! Krótki odcinek drogi prowadzącej do parkingu był dość wyboisty i posiadał wiele kolein i wyżłobień—z pewnością okazałby się nieprzejezdny dla samochodów o bardzo niskim prześwicie. Na końcu drogi było parę miejsc do parkowania samochodów.


Od razu zauważyłem w środku rzeki podpory starego, nieistniejącego już mostu, który prawdopodobnie był lata temu zastąpiony mostem na drodze numer 28. Szlak prowadzący do wodospadów/bystrzyn stanowił malowniczą ścieżkę ciągnącą się wzdłuż rzeki. Dopiero w pobliżu wodospadów stał się się wyboisty – a na końcu musiałem ostrożnie chodzić po skałach — co mogło być dość ryzykowne i niebezpieczne, jeśli byłyby mokre. Wodospady były malownicze i zrobiłem sporo zdjęć. W drodze powrotnej zauważyłem solidne drzewo, częściowo nadgryzione przez bobry – chyba nawet i te pracowite stworzonka w pewnym momencie się poddały, zdając sobie sprawę, że zadanie jest dla nich zbyt trudne!

Nawet pracowite bobry czasami zaniechają dalszej pracy

W mieście Bancroft nadal stał budynek startego dworca kolejowego, przekształcony w urzędy miejskie. Na miejscu trasy kolejowej ciągnął się szlak Hasting Heritage Trail, o którym już wcześniej wspominałem, i zauważyłem na nim kilka pojazdów terenowych i motocyklistów.

Muzeum w Bancroft
W pobliżu znajdowało się bardzo ciekawe muzeum, do którego oczywiście wstąpiłem. Dość długo rozmawiałem z pracownicą w muzeum — poprzednio pracowała jako pielęgniarka w Toronto, ale miała też dyplom z historii Kanady i studiów indiańskich — posiadała zatem dużą wiedzę na tematy związane z lokalną historią. Żałowałem, że nie mogę z nią dłużej porozmawiać! W muzeum było wiele naprawdę fascynujących eksponatów związanych z pionierami w okolicach miasta Bancroft i historią lokalnych Indian.


Jednym z eksponatów była prosta, ale efektywna pułapka na niedźwiedzie, wykonana ze starej beczki nabitej gwoździami. Pamiętam podobne urządzenie, prawdopodobnie z XVII lub XVIII wieku, w starym kościele w Polsce – ale nie służyło ono łapaniu w pułapkę niedźwiedzi, lecz złodziei, którzy próbowali ukraść pieniądze ze skarbonek kościelnych: gdy włożyli rękę do drewnianej puszki na datki, aby wyciągnąć z niej pieniądze, podczas jej wyjmowania wbite pod kątem gwoździe wbijały się w rękę.


Być może na dzisiejsze standardy takie urządzenia wydają się być okrutne, ale zawsze byłem przeciwny ocenianiu działań naszych przodków według obecnych standardów, co stało się ostatnio niezmiernie modne. I biorąc pod uwagę obecne wyjątkowo łagodne lub nawet nieistniejące kary za drobne przestępstwa, wiele osób prawdopodobnie byłoby całkiem zadowolonych z powrotu takiego przestarzałego urządzenia antykradzieżowego!


Opuściwszy Bancroft, udałem się do domu, jadąc po różnych pomniejszych i bocznych drogach. Spodziewałem się, że zatrzymam się w kilku miastach i zwiedzę inne ciekawe miejsca. Niestety, wkrótce zaczął padać rzęsisty deszcz i zatrzymałem się dopiero na pierwszy postój w mieście Barrie, gdzie nawet po przebiegnięciu kilku metrów od samochodu do sklepu wystarczyło, że zmokłem! O dziwo, niebo nad Toronto było błękitne i od tygodni nie nie spadła tam ani jedna kropla deszczu!!!

Słynny artysta-malarz kanadyjski Tom Thomson uwiecznił karczowanie i spławy drzewa na kilku swoich przepięknych obrazach. Obecnie są one warte miliony dolarów!




sobota, 20 maja 2023

BIWAKOWANIE W PARKU PROWINCJONALNYM ARROWHEAD, ONTARIO. 30 SIERPNIA – 4 WRZEŚNIA 2021 ROKU


Dodatkowe Informacje:



Miejsce biwakowe nr 337. Na szczęście tylko wjazd zamienił się w małe jeziorka, samo miejsce było suche 
 
I ponownie przybyłem do parku Arrowhead! Miałem szczęście, że udało mi się zarezerwować miejsce nr 337 — przestronne, prywatne i ciche, a do tego prawie ‘bez-komarowe’. Około 20 metrów znajdowało się urwisko prowadzące do starorzecza, będącego niegdyś częścią rzeki Big East River (ponieważ jest to rzeka meandrująca, takich starorzeczy jest wszędzie pełno i ciągle tworzą się nowe, a stare z czasem zarastają). 

 Miejsce było rozległe i prywatne

Od razu zaprzyjaźniłem się z bardzo sympatyczną wiewióreczką ziemną, dość oswojoną i (jak zwykle) ciągle głodną. Już po paru godzinach skakała po stole i po mnie, szukając jedzenia. Niektórzy nie lubią tych sympatycznych stworzonek, ale ja zawsze lubiłem ich towarzystwo, nawet jeśli było czasami dokuczliwe. Sądząc po ogromnych kałużach wokoło miejsca biwakowego, przed moim przyjazdem musiało mocno padać—mimo wszystko nie widziałem żadnych grzybów – kolejna zagadka natury! Dlaczego grzyby nie wyrosły po deszczach, w miejscach najlepszych grzybobrań?

 Miejsce biwakowe  nr 254, na którym biwakowaliśmy w 2020 roku.  Dobrze, iż wtedy nie padało!
 
Podczas mojego pobytu kilka razy w nocy lało jak z cebra. Namiot Eureka po raz kolejny okazał się w pełni wodoodporny. Przed wjazdem na miejsce utworzyła się ogromna kałuża i gdy wybierałem się z tego miejsca na spacer, musiałem skorzystać z innej ścieżki. To jednak nic w porównaniu z tym, co zobaczyłem na miejscu biwakowym numer 254, na którym biwakowaliśmy z kolegą Guy w 2020 roku: co najmniej połowa jego powierzchni została zalana, w tym ta część, na której rozstawiliśmy namioty! Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie mieliśmy szczęście, bo podczas naszego pobytu ani razu nie padało. Odwiedziłem też kempingi nr 223 i 224, na których biwakowałem w 2001, 2002 i 2006 roku. Niestety zniknęły, a raczej zamieniły się w tzw. „Zadaszone Noclegi” (postawiono na nich małe chatki) – prawdopodobnie park mógł zarobić więcej na ich wynajmie, zresztą cieszyły się powodzeniem. Cóż, kilka lat temu w Parku Bon Echo zbudowano też kilka estetycznych chatek z drewnianych bali na byłych kempingach grupowych. 

 Pomnik Tom Thomson w Huntsville, Ontario

Kilkakrotnie odwiedziłem też pobliskie miasteczko Huntsville — Patrizia, która przyjechała elektrycznym samochodem „Tesla”, szybko odkryła, że stacja ładowania Tesli znajduje się zaledwie 10 minut od parku, na parkingu sklepu „Metro” — ledwie skończyliśmy zakupy, jej samochód został wystarczająco naładowany! Po południu poszliśmy na mszę do kościoła w tym miasteczku.

 Jeden z obrazów w plenerze w Huntsville, Ontario

Byłem pod wrażeniem pokaźnych rozmiarów reprodukcji znanych obrazów bardzo znanej i cenionej Grupy Siedmiu i Toma Thomsona, umieszczonych na budynkach w różnych miejscach Huntsville. Ten, kto wpadł na ten pomysł, z pewnością zasługuje na brawa i gratulacje! Ta bezpłatna galeria na świeżym powietrzu była doskonałym sposobem na zaprezentowanie i promowanie niezmiernie ciekawych i kolorystycznych dzieł słynnych kanadyjskich artystów, którzy potrafili w unikalny i nowatorski sposób przedstawić kanadyjską przyrodę i krajobrazy. Nawet ci, którzy nie interesowali się sztuką i nie wstępowali do muzeów lub galerii, byli zmuszeni zapoznać się z twórczością tych artystów! Ponadto bardzo podobał mi się pomnik Toma Thomsona, odsłonięty w 2005 roku, na którym znajdował się również jeden z jego najsłynniejszych obrazów, „The West Wind”.

Jeden z obrazów w plenerze w Huntsville, Ontario

W 2002 roku, biwakując w Parku Arrowhead, dużo jeździłem samochodem po nierzadko wąskich i ustronny drogach, zwiedzając okolice. Jedna z takich przejażdżek zaprowadziła mnie do miasta Novar, na północ od parku, i wkrótce, jadąc drogą Maws Hill Road, dotarłem do farmy i wytwórni kanu, Northland Canoes (67 Maws Hill, Novar, ON P0A 1R0 ) – a minutę później spotkałem pana Alberta Maw, budowniczego owych kanu! Spędziłem sporo czasu rozmawiając z nim o kanu i ich budowaniu – zawsze fascynowały mnie estetyczne, drewniane kanu, a szczególnie podziwiałem tych, którzy potrafili je zbudować! Pan Maw powiedział, że w przeszłości robił ponad 100 kanu rocznie.

 Warsztat produkcji kanu p. Alberta Maw 

Podczas kolejnej wizyty w parku w 2006 roku ponownie odwiedziłem pana Maw. Gdy rozmawialiśmy, pojawił się jego sąsiad, pan N. Mieszkał kilka kilometrów od farmy p. Maw – do jego domu prowadziła prywatna, wąska droga leśna. Powiedział, że przez lata pracował w Toronto i po przejściu na emeryturę postanowił zamieszkać tutaj wraz z żoną. Ponieważ zimą droga była nieprzejezdna, specjalnym 6-kołowym pojazdem docierał do „cywilizacji”. Gdy powiedziałem mu, że lubię zbierać grzyby, zaprosił mnie na grzybobranie na swoją posesję i nawet znalazłem tam kilka grzybów jadalnych.


Tym razem, w 2021 roku, zdecydowałem się po raz kolejny odwiedzić pana Maw, a także złożyć wizytę jego sąsiadowi i wreszcie zobaczyć jego dom. Minąwszy farmę pana Maw, powoli jechałem leśną i dość wyboistą drogą, w końcu skręciłem w wąską alejkę i po minucie dotarłem do jego domu, otoczonego lasem, z widokiem na bardzo malownicze jezioro. Od razu zaczął szczekać piesek i wkrótce z domu wyszła kobieta. Szybko wyjaśniłem powód mojej nieoczekiwanej wizyty. Była żoną pana N. – a raczej wdową po nim – niestety, jej mąż zmarł na raka w 2014 roku. Porozmawialiśmy chwilę – powiedziałem jej, że chciałbym tak właśnie mieszkać, otoczony dziką przyrodą i zwierzętami (nadmieniła, że czasami czarne niedźwiedzie pojawiają się koło domu). Wiele osób przez lata mówi, że chcieliby wyjechać z miasta i przenieść się w bardziej odległe miejsca, ale tak naprawdę niewiele z nich to rzeczywiście czyni – cóż, państwo N. spełnili swoje marzenia! Tylko jeszcze jedna osoba zamieszkiwała nad tym jeziorem i jako że podjęła się zimą odśnieżać drogę, p. N. sprzedała 6-kołowy pojazd i mogła po prostu zimą jeździć po odśnieżonej drodze swoim pickupem.

Droga leśna

Pożegnawszy się z p. N., dojechałem do farmy pana Maw i poszedłem do jego domu. Miło było mi zobaczyć, że pomimo kilku niefortunnych wypadkach i wieku 86 lat, nadal był bardzo aktywny i zdrowy. Nie dość, że wciąż budował kanu, to jeszcze prowadził małą farmę, a nawet sprzedawał jajka. Pokazał OGROMNĄ cebulę, którą wyhodował w swoim ogrodzie! Opowiedział też o swojej rodzinie ze Szkocji, która pierwotnie się tu osiedliła – on się urodził w tym domu, jego posiadłość miała 1000 akrów, a synowie właśnie wycinali część drzew. Gdyby napisał krótką historię swojej rodziny i swojego życia, jestem pewien, że byłaby całkiem intrygująca!


Jak zwykle zabrałem ze sobą kilka książek do przeczytania. “The Untold Stories of 33 Men Buried in a Chilean Mine and the Miracle that Set Them Free” (polski tytuł „Ciemność)” autorstwa Hector Tobar zawierała bardzo szczegółowy opis wypadku górniczego w Chile i walkę o przetrwanie uwięzionych górników; okazała się ona całkiem interesującą lekturą. Następnie przeczytałem książkę, którą kupiłem dość dawno, „Es Cuba (To właśnie Kuba). Życie i miłość na nielegalnej wyspie” Lei Aschkenas. Ponieważ Kubę odwiedziłem 15 razy, ta książka była dla mnie bardzo absorbująca i niezmiernie bliska moim własnym przeżyciom w tym kraju. Nawiasem mówiąc, wyrażenie „Es Cuba” jest dość powszechnie używane w odniesieniu do istniejących na Kubie niespodziewanych problemów: jeśli w pokoju hotelowym nie ma ciepłej lub zimnej wody, jeśli jedzenie jest poniżej normy (lub go w ogóle nie ma), jeśli w hotelowej restauracji zabraknie piwa , wina lub whisky, jeżeli autobus się spóźnia lub w ogóle się nie pojawia – zamiast zastanawiać się, dlaczego dlaczego tak się stało i narzekać, po prostu najlepiej powiedzieć sobie, „Es Cuba” – to właśnie Kuba — co oznacza, że jest to normalne, bo na Kubie mało-co działa tak, jak powinno!

 Mural Tom Thomson'a w Huntsville, Ontario



 
Additional information: 




 


 

 Jeden z obrazów w plenerze w Huntsville, Ontario



 Leśna droga 


poniedziałek, 7 listopada 2022

SPIS TREŚCI-INDEX-BLOGI W JĘZYKU POLSKIM (KANADA, USA I KUBA)


PARK GRUNDY LAKE, ONTARIO: NIEDŹWIADEK ZJADŁ MOJE ŚNIADANIE! 27-29 CZERWCA 2022 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2022/11/grundy-lake-provincial-park-ontario.html


PARK SIX MILE LAKE, ONTARIO ORAZ WIZYTY W HISTORYCZNYCH


W PARKACH BON ECHO I DARLINGTON W ONTARIO, LIPIEC/SIERPIEŃ 2021 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2021/12/w-parkach-bon-echo-i-darlington-w.html


BIWAKOWANIE W PROWINCJONALNYCH PARKACH W ONTARIO: DARLINGTON, SILENT LAKE, ARROWHEAD I SIX MILE LAKE PROVINCIAL PARKS. SIERPIEŃ-PAŹDZIERNIK 2020 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2021/12/biwakowanie-w-prowincjonalnych-parkach.html


PŁYWANIE NA KANU PO RZECE FRENCH RIVER W ONTARIO, LIPIEC/SIERPIEŃ 2020 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2020/08/pywanie-na-kanu-po-rzece-french-river-w.html


HOTEL CARISOL LOS CORALES AND SANTIAGO DE CUBA, 8-22 STYCZNIA 2020 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2020/08/hotel-carisol-los-corales-and-santiago.html


MASSASAUGA PROVINCIAL PARK, ONTARIO—CZERWIEC/LIPCIEC 2019 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2020/08/massasauga-provincial-park.html 


MICHIGAN, INDIANA AND ILLINOIS, USA: BIWAKOWANIE W INDIANA DUNES NATIONAL PARK, WARREN DUNES STATE PARK I ORAZ WIZYTA W CHICAGO, MAJ / CZERWIEC, 2019: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2020/08/michigan-indiana-and-illinois-usa.html



VARADERO, KUBA: DWA TYGODNIE W HOTELU ROC BARLOVENTO, WYCIECZKI DO SANTA MARTA I MATANZAS, LISTOPAD 2018: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2020/08/varadero-kuba-dwa-tygodnie-w-hotelu-roc.html


FRENCH RIVER (RZEKA FRANCUSKA), ONTARIO: BIWAKOWANIE, PŁYWANIE NA KANU I EWAKUACJA Z POWODU POŻARU LASU. PARK GRUNDY LAKE I OPUSZCZONE BUDYNKI W STILL RIVER. LIPIEC 2018 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2019/10/french-river-rzeka-francuska-ontario.html



DWA TYGODNIE W HOTELU CARISOL LOS CORALES NA KUBIE ORAZ WIZYTA W SANTIAGO DE CUBA—STYCZEŃ 2018 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2019/10/dwa-tygodnie-w-hotelu-carisol-los.html


WYCIECZKA SAMOCHODOWO-KEMPINGOWA: MINNESOTA, WISCONSIN, MICHIGAN I ONTARIO, SIERPIEŃ/WRZESIEŃ 2017 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2018/07/wycieczka-samochodowo-kempingowa.html

WYCIECZKA SAMOCHODOWO-KEPMPINGOWA: PARKI KILLBEAR, KILLARNEY I CHUTES ORAZ WYSPA PHILIP EDWARD ISLAND, ONTARIO, 7-27 WRZEŚNIA 2017 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.com/2018/08/wycieczka-samochodowo-kepmpngowa-parki.html

DWUNASTY WYJAZD NA KUBĘ I DRUGI DO HOTELU COLONIAL NA CAYO COCO ORAZ ZWIEDZANIE MIASTA CIEGO DE AVILA, OD 12 DO 26 STYCZNIA 2017 ROKUhttp://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2017/08/dwunasty-wyjazd-na-kube-i-drugi-do.html

THE MASSASAUGA PROVINCIAL PARK, ONTARIO.  25 WRZEŚNIA—05 PAŹDZIERNIKA 2016 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2017/08/the-massasauga-provincial-park-ontario.html


HALIBURTON HIGHLANDS, ONTARIO. NA JEZIORZE HERB LAKE, OD 21 SIERPNIA DO 1 WRZEŚNIA 2016 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2017/08/haliburton-highlands-ontario-na.html

PARK MASSASAGA W ONTARIO—DWANAŚCIE DNI NA BIWAKU, 26 CZERWCA-09 LIPCA 2016 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2016/10/park-massasaga-w-ontariodwanascie-dni.html

BIWAKOWANIE W PARKU LONG POINT PROVINCIAL PARK W ONTARIO—15-20 MAJA 2015 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2016/10/biwakowanie-w-parku-long-point.html

PLAYA ANCON, KUBA—TYDZIEŃ W HOTELU ANCON I W MIEŚCIE TRINIDAD, 10-18 STYCZNIA 2016 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2016/10/playa-ancon-kubatydzien-w-hotelu-ancon.html

CAYO COCO, CUBA—DWA TYGODNIE W HOTELU COLONIAL I TRZY DNI W MIEŚCIE MORÓN, 09-23 LISTOPADA 2015 ROKU: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2016/10/cayo-coco-cubatwo-weeks-at-hotel.html

Biwakowanie z niedźwiedziami i pływanie na kanu na rzece French River w Ontario, 27 czerwca-3 sierpnia 2015 roku: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/12/biwakowanie-z-niedzwiedziami-i-pywanie.html

Biwakowanie i pływanie na kanu na wyspie Franklin Island, Ontario, czerwiec 2015 roku: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/12/biwakowanie-i-pywanie-na-kanu-na-wyspie.html

Biwakowanie w Parku Long Point Provincial Park w Ontario oraz wycieczki samochodowo-rowerowe do pobliskich okolic, 18-23 maja 2015 roku: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/12/biwakowanie-w-parku-long-point.html


Tydzień w Hotelu Club Amigo w Guardalavaca, Kuba oraz wycieczka do Banes—styczeń 2015 roku: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/12/tydzien-w-hotelu-club-amigo-w.html


Dwa tygodnie w Santa Lucia na Kubie: Hotel Caracol, wycieczka do wioski La Boc oraz trzy dni w mieście Camagüey-październik/listopad 2014 roku: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/12/dwa-tygodnie-w-santa-lucia-na-kubie.html 

 

W parku the Massasauga Provincial Park w Ontario: biwakowanie i spotkanie z grzechotnikiem, wrzesień 2015 roku: http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/11/the-massasauga-provincial-park-ontario.html


Temagami, Ontario: Biwakowanie w Parku Finlayson Point Provincial Park i Pływanie na Kanu na Jeziorze Lady Evelyn Lake-Sierpień 2014 r
http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/11/temagami-ontario-biwakowanie-w-parku.html

Biwakowanie na Przepięknej Rzece Koło Bayfield Inlet, Ontario, Blicko Przejścia dla Niedźwiedzi-Lipiec/Sierpień 2014 rhttp://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/11/biwakowanie-na-przepieknej-rzece-koo.html

Biwakowanie i Pływanie na Kanu Dookoła Wyspy Franklin Island w Ontario, 13-19 lipca 2014 r:
 http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/11/biwakowanie-i-pywanie-na-kanu-dookoa.html

Killarney, Ontario—Biwakowanie i Pływanie na Kanu na Jeziorach Carlyle i Terry Lake, 26 Czerwiec-03 Lipiec 2014 r: 
http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/10/killarney-ontariobiwakowanie-i-pywanie.html

Cayo Largo, Kuba—Tydzień w Hotelu Pelicano, Styczeń 2014 r:
 http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2015/10/cayo-largo-kubatydzien-w-hotelu.html

Camagüey, Cuba: W Hotelu Club Amigo Caracol w Santa Lucia, Wioski Tararaco i La Boca oraz Wycieczka do Miasta Camagüey, 22 listopada-06 grudnia 2013 r
http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2014/09/camaguey-cuba-w-hotelu-club-amigo.html

W OŚRODKU WHITE PINE SHORES I BIWAKOWANIE W LESIE HALIBURNOT FOREST W ONTARIO, PAŹDZIERNIK 2013 ROKU
http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2014/08/w-osrodku-white-pine-shores-i.html

NA KANU W PARKU RESTOULE PROVINCIAL PARK W ONTARIO WE WRZEŚNIU 2013 ROKUhttp://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2014/08/na-kanu-w-parku-restoule-provincial.html

NA KANU W PARKU CHARLESTON LAKE ORAZ ‘POD MOSTEM’ W PARKU IVY LEA, WRZESIEŃ 2013 r: 
http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2014/08/na-kanu-w-parku-charleston-lake-i-parku.html

RZEKA FRANCUSKA (FRENCH RIVER)—NA KANU NA ZATOCE WOLSELEY BAY I BIWAKOWANIE NA WYSPIE BUMERANGU, SIERPIEŃ 2013 ROKUhttp://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2014/07/rzeka-francuska-french-riverna-kanu-na.html

Park Massasauga, Ontario, Kanada. Pływanie na Kanu i Biwakowane na Zatoce Blacktone Harbour i Wyspie Wreck Island, Sierpień 2013http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2014/07/park-massasauga-ontario-kanada-sierpien.html

Wycieczka do Parków Prowincjonalnych Chutes, Matinenda, Missisagi i Oastler Lake oraz Pobyt na Wyspie Manitoulin Island, Ontario, 15-25 lipca 2013 r:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2014/01/wycieczka-do-parkow-prowincjonalnych.html

Park Killarney, Ontario--Carlyle Lake.  25 Czerwiec-2 Lipiec 2013 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2013/12/park-killarney-ontario-jezioro-carlyle.html

Park Algonquin, Ontario—Bartlett Lake, Maj 2013 Roku. Pokonani Przez Czarną Muchę (Meszki)!http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2013/10/park-algonquin-ontariobartlett-lake-maj.html


Na Kanu na Zatoce Georgian Bay, Kolo Wyspy Philip Edward Island w Ontario-Sierpien 2012 r:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2012/08/na-kanu-na-zatoce-georgian-bay-kolo.html

Na Kanu po Rzece Key River i Zatoce Georgian Bay w Ontario--Sierpień 2012 r:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2012/08/na-kanu-po-rzece-key-river-i-zatoce.html

Pływanie na Kanu na Jeziorach Anima Nipissing Lake oraz Lake Temagami, Biwakowanie w Parku Finlayson Point, Ontario—Lipiec 2012 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2012/07/pywanie-na-kanu-na-jeziorach-anima.html

Pływanie na Kanu w Parku Kawartha Highlands i Biwakowanie w Parku Silent Lake, Ontario—Czerwiec 2012 rokuhttp://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2012/07/pywanie-na-kanu-w-parku-kawartha.html


W parkach Bon Echo i Algonquin; Obserwatorium Radiowe, Spotkanie z Niedźwiedziem. Ontario--04-11 Październik 2011 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/10/w-parkach-bon-echo-i-algonquin-ontario.html

Restoule Provincial Park, Ontario, 15-21 Wrzesień 2011 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/09/restoule-provincial-park-on.html

Emily Provincial Park, Ontario, 4-10 Wrzesień 2011 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/09/emily-provincial-park-on.html

Na Kanu po Rzece French River (zatoka Wolseley Bay) oraz w Parku Killarney, Ontario, 21-29 Sierpień 2011 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/08/wosley-bay-and-killarney.html

Na Kanu na wyspie Philip Edward Island i Fox Islands, Ontario, Lipiec-Sierpień 2011 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/08/philip-edward-island-and-foxes.html

Na Kanu w Parku Massasauga, Ontario, 15-22 Lipiec 2011 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/07/massasauga-on-2011.html

Tydzień na Kanu na Rzece Francuskiej (French River), Ontario, na Południe od Jeziora Nipissing, 3-8 Lipiec 2011 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/07/french-river-dokis-2011.html


Na Kanu w Killarney Provincial Park, Ontario, Canada, 12-16 Sierpień 2009 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2011/07/na-kanu-w-killarney-provincial-park.html

Santiago de Cuba, Resort Carisol/Corales i Baconao, 31 Październik-7 Listopad 2010 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/12/in-polish-pywanie-na-kanu-w-massasauga.html

Dziewięć Dni na Kanu Dookoła Wyspy Philip Edward Island na Zatoce Georgian Bay w Ontario, 11-20 Sierpień 2010 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/08/in-polish-dziewiec-dni-na-kanu-dookoa.html

Na Kanu na Rzece Pickerel River, Lipiec-Sierpień 2010 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/08/pickerel-river-canoeing-july-august.html

Wycieczka na Kanu po French River, Ontario Koło Wyspy Okikendawt Island (Rezerwat Indiański Dokis), 14-22 Lipiec 2010 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/08/french-river-ontario-dokis-july-2010.html

Wycieczka na Kanu w Parku Massasauga w Ontario, 30 Czerwiec-8 Lipiec 2010 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/08/massasauga-provincial-park-june-july.html

Tydzień na Rzece Pickerel River, Wrzesień 2009 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/08/pickerel-river-september-2009.html

Pływanie na Kanu w Massasauga Park. Biwakowanie na Wyspie Rozbitków Wraz z Czarnym Niedźwiadkiem, 07-14/07/2009 oraz 25-28/09/2009:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/07/canoeing-in-massasauga-park-and-sharing.html


Weekend w Parku Bon Echo w Ontario, Kanada, Sierpień-Wrzesień 2007 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/06/in-polish-weekend-in-bon-echo-park.html

Trzy Dni na Kanu w Parku Algonquin, Ontario, Kanada—Wrzesień/Październik 2007 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/06/in-polish-algonquin-park-canoeing.html

Wyprawa na Kanu na Rzece Francuskiej w Ontario, Kanada, Wrzesień 4-9, 2008 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/06/in-polish-french-river-canoeing.html

Na Kanu na Rzece French River, Sierpień 19-22 2008 roku:  http://ontario-nature-polish.blogspot.ca/2010/04/french-river-canoeing-trip-august-19-22.htm

GRUNDY LAKE PROVINCIAL PARK, ONTARIO: CZARNY NIEDŹWIADEK ZJADŁ MOJE ŚNIADANIE! 27-30 CZERWCA 2022 ROKU.

Blog in English: http://ontario-nature.blogspot.com/2022/11/grundy-lake-provincial-park-ontario.html

Zawsze wydawało mi się, że ten napis mówił: "You are in BEER country"!


Niedźwiadek odwiedził stół na biwaku naszej sąsiadki

W końcu czerwca 2022 roku pojechałem z 2 kolegami na parę dni pod namiot do parku Grundy Lake Provincial Park, 330 km na północ od Toronto. W ciągu ostatnich 25 lat wielokrotnie nocowałem w tym parku, m. in. przed i po wyprawach na kanu na Rzece Francuskiej. Posiada on kilka jezior, setki miejsc kempingowych, a vis-a-vis wjazdu znajduje się sklep i wypożyczalnia kanu („Grundy Lake Supply Post”)—w lipcu 2010 roku w tym sklepie kupiliśmy nasze kanu! Nota bene, ów obiekt kilka lat temu przeniósł się o kilometr na wschód, bo przez miejsce, gdzie się kiedyś znajdował, niedługo przebiegać będzie nowa autostrada nr 400, która zastąpi istniejącą dwupasmową drogę nr 69. Zresztą już w pewnych miejscach ją zastąpiła, m. in. koło mojej ulubionej restauracji „The Hungry Bear” (Głodny Niedźwiadek), znajdującej się na północ od rzeki French River. Niestety w ten sposób dojazd do znajdujących się przydrożnych biznesów—restauracji, sklepów, moteli czy przystani—jest obecnie bardziej ograniczony i skomplikowany, trzeba skręcić w odpowiedni zjazd z autostrady i dojechać drugorzędną drogą do celu—gdy taki zjazd się przegapi, to następny może znajdować się kilka lub nawet i kilkanaście kilometrów dalej i pewnie sporo ludzi zrezygnuje z odwiedzenia przydrożnych atrakcji.

Niedźwiadek przeszedł przez nasze miejsce biwakowe, kilka metrów ode mnie, i udał się ponownie na sąsiadujący biwak

Ale wracając do parku—nasze miejsce nr 318 okazało się całkiem prywatne, tym bardziej, że dwa miejsca obok były wolne. Jednakże największą atrakcją okazała się wizyta czarnego niedźwiadka—o niedźwiedziach buszujących w parku nas już ostrzeżono w biurze parku. I rzeczywiście niepotrzebna było długo czekać—już pierwszego dnia niedźwiadek odwiedził miejsce biwakowe naprzeciw naszego, stanął na dwu łapach na ławie i rozejrzał się po stole, ale nic nie znalazł i szybko zniknął w lesie. Drugiego dnia, gdy siedzieliśmy na naszym miejscu pochłonięci rozmową, nagle mój kolega spokojnie powiedział, że za mną jest niedźwiadek—przeszedł on kilka metrów ode mnie i udał się ponownie na sąsiednie miejsce. Ale najbardziej pamiętne spotkanie miało miejsce następnego dnia.

Właśnie zacząłem się delektować aromatyczną kawą, gdy pojawił się niedźwiadek
 i obszedł mój namiot

Rzecz jasna, w nocy wszystko, co jadalne, jest zamknięte w samochodzie, niemniej jednak nie oznacza to, że jest w stu procentach zabezpieczone przed niedźwiedziami: kilka lat temu w parku Killbear Provincial Park, jeden niewinnie wyglądający misio nauczył się włamywać do samochodów, wypychając swoim zadkiem okna! W ten sposób obrobił 27 samochodów. Cóż, park musiał coś z nim zrobić... i obecnie można wypchanego niedźwiadka oglądać w parkowym muzeum...

Niedźwiadek chwycił zębami całą reklamówkę z jedzeniem i umknął do lasu

Rano wyciągnąłem z samochodu jedzenie na śniadanie i rozłożyłem go na stole, jak też zaparzyłem kawę. Dookoła panowała cisza—akurat moi koledzy pojechali kupić drzewo i lód, jak też nie było żadnych biwakowiczów na pobliskich miejscach. Usiadłem przy stole i gdy właśnie zacząłem się delektować aromatyczną kawą, pojawił się niedźwiadek. Najpierw obszedł mój namiot (na szczęście do niego nie wszedł-obawiam się, że NIE użyłby drzwi, które zresztą były zamknięte!), potem doszedł do stołu przy którym siedziałem i na którym znajdowało się moje śniadanie—i kompletnie nie zważając na moją obecność, zaczął je spożywać. Nic nie pomogło, że na niego krzyczałem, waliłem głośno kijem w stół i w karoserię samochodu i że w końcu kilka razy zatrąbiłem—niedźwiadek z zaciekawieniem zerknął na mnie i beztrosko kontynuował posiłek. Po minucie chwycił zębami całą reklamówkę z jedzeniem i umknął do lasu—na szczęście torbę upuścił—udało mi się ją szybko odzyskać i schować do samochodu. Po 10 sekundach pojawił się ponownie i znowu dobrał się do mojego śniadania (nie miałem go czasu schować). To było wprost surrealistyczne—praktycznie stałem od niedźwiadka 2 metry, krzyczałem na niego, waliłem czym się dało o stół, ba—praktycznie go trącałem długim kijem—a on nic sobie z tego nie robił. Miałem przy sobie sprej na niedźwiedzie, ale ani razu nie przejawił jakichkolwiek agresywnych zamiarów. Wreszcie chwycił duże opakowanie płatków śniadaniowych i odszedł parę metrów do lasu, gdzie przez kilka minut je konsumował, aż wreszcie oddalił się w kierunku innych miejsc biwakowych.

To było wprost surrealistyczne—praktycznie stałem od niedźwiadka 2 metry,
krzyczałem na niego, waliłem czym się dało o stół, ba—praktycznie go trącałem
 długim kijem—a on nic sobie z tego nie robił

Podczas gdy mi obecność tego stworzonka specjalnie nie przeszkadzała—był to typowy „campground bear”, niedźwiadek biwakowy, który po prostu nauczył się kraść jedzenie biwakującym w parku turystom i był kompletnie niegroźny dla ludzi—mój kolega nie czuł się zbyt komfortowo, szczególnie w nocy w namiocie. Ostatniego dnia pobytu obudziłem się o godzinie 10 rano i zdziwiłem się, że nie było ani jego namiotu, ani samochodu—musiał z rana odjechać do Toronto. Tym bardziej było to zagadkowe, bo zazwyczaj chodził spać bardzo późno (lub raczej wcześnie nad ranem) i budził się często po południu. Okazało się, że o szóstej rano usłyszał podejrzany hałas—gdy wyjrzał, ujrzał „naszego” niedźwiadka, buszującego na biwaku. Gdy tylko miś się oddalił, rekordowo szybko spakował namiot, wsiadł w samochód i pojechał do Toronto!

Udało mi się zrobić krótkie wideo, które pokazuje niedźwiadka na sąsiednim miejscu i na naszym miejscu.

Oczywiście, wizyt niedźwiedzi na miejscach biwakowych w Kanadzie miałem bardzo dużo—kiedyś biwakowaliśmy na dużej wyspie i 4 niedźwiadki myszkowały po naszym biwaku, a jeden z nich potrafił przez kilka godzin krążyć w pobliżu. Jednak dość łatwo można było go odstraszyć i tak długo, jak byliśmy na naszym miejscu, trzymał się z dala od naszych rzeczy, cierpliwie czekając, jak opuścimy to miejsce (i rzeczywiście, narobił trochę rozgardiaszu, ale to oddzielna historia). Dopiero w tym parku po raz pierwszy spotkałem się z tak aroganckim niedźwiadkiem, którego za nic nie można było odpędzić! Najprawdopodobniej park postara go się złapać w pułapkę i wywieść ponad 100 km na bardziej bezludne tereny. Zdarzało się jednak, że takie wyeksmitowane niedźwiadki potrafiły powrócić i po kilku wywózkach musiały być zastrzelone.

Niedźwiadek czuł się w parku jak u siebie w domu!


Blog in English: http://ontario-nature.blogspot.com/2022/11/grundy-lake-provincial-park-ontario.html


niedziela, 30 sierpnia 2020

PŁYWANIE NA KANU PO RZECE FRENCH RIVER W ONTARIO, LIPIEC/SIERPIEŃ 2020 ROKU

More photos from this trip/więcej zdjęć z tej wycieczki: https://www.flickr.com/photos/jack_1962/albums/72157715781556618 

Blog in Englishhttp://ontario-nature.blogspot.com/2020/08/french-river-provincial-park.html



Trasa naszej wycieczki oraz pływanie dookoła wyspy Boom Island

Ten przepiękny region Ontario udało mi się odkryć w 1995 r. i od tego czasu wielokrotnie tam biwakowałem, pływałem na kanu, wędkowałem i zawsze byłem urzeczony jego pięknem i otaczającym mnie krajobrazem. 

Moja ostatnia wycieczka na French River (lipiec, 2018) nie była zbyt udana—panowały upały, z powodu dużej wilgotności powietrza ledwie można było oddychać, obowiązywał zakaz palenia ognisk, co wieczór hordy komarów bezlitośnie nas atakowały, a na dodatek po niecałym tygodniu kazano nam natychmiast opuścić park z powodu szalejącego pożaru lasu ("Parry Sound 33"), który ostatecznie zniszczył 11 tysięcy hektarów lasów. Liczyłem, że ta wycieczka okaże się pomyślniejsza!

Nasze miejsce biwakowe na wyspie Boom Island

Z Toronto wyjechaliśmy po godzinie dziewiątej rano 28 lipca 2020 i po kilku godzinach dotarliśmy do przystani Hartley Bay Marina. Ze względu na COVID-19 musieliśmy sami parkować samochód—poprzednio robili do za nas pracownicy. Dowiedziałem się również, że pan Mike Palmer, właściciel przystani Hartley Bay, zmarł w lutym 2020 roku. 

Wieczorne ognisko

Po 30 minutach wiosłowania dotarliśmy do zatoki Wanapitei Bay i sprawdziliśmy kilka wolnych miejsc biwakowych położonych na jej wschodnim brzegu (#612 & #613). Nie były najgorsze, ale postanowiliśmy przepłynąć na drugą stronę zatoki i obejrzeć pozostałe miejsca na przeciwnym brzegu. Miejsca na "skrzyżowaniu" kanałów Main & Western (#617 & #618) były zajęte, miejsce #616 wyglądało całkiem dobrze, ale wymagało krótkiej ‘wspinaczki’ po stromych skałach, a na miejscu #611, na którym w przeszłości chciałem biwakować, już był rozbity namiot. W końcu wpłynęliśmy w małą zatoczkę z dwoma miejscami (#614 i #615), jedno z nich wydawało się bardzo przyjemne—na brzegu można było bez problemu rozbić namioty, trochę wyżej na skałach założyć brezent na wypadek deszczu, na brzegach były ciekawe formacje skalne, a do tego miejsce to posiadało cztery (!) paleniska na ognisko. Również ze skał mogliśmy wędkować. Mieliśmy też piękny widok na skalne brzegi zatoczki oraz na wyspy znajdujące się na zatoce Wanapitei Bay, na których stały dwa niezamieszkałe zresztą domki letniskowe. Ponieważ 70% wszystkich domków letniskowych na rzece French River należy do Amerykanów, niemogących z powodu pandemii wirusowej przekroczyć granicy i wjechać do Kanady, wiele z tych domostw było pustych.

Widok z naszego miejsca biwakowego

Niedaleko znajdowała się ‘thunderbox’ (to znaczy, prymitywna toaleta), jednak widać było, że nie wszyscy jej używali—tu i tam były rozrzucone kawałki papieru toaletowego. Nie rozumiem, dlaczego niektórzy ludzie nie tylko nie używają latryny, ale nawet nie umieją po sobie sprzątnąć. W palenisku ognisk były niedopalone puszki od piwa i szkło. Nota bene, my nie przywieźliśmy ze sobą żadnych szklanych pojemników i dokładnie zbieraliśmy wszystkie śmieci, zabierając je ostatniego dnia naszego pobytu ze sobą z powrotem do wyrzucenia w przystani Hartley Bay Marina.

Jedzenie zawsze było zawieszone na drzewie, aby nie dobrały się do niego niedźwiadki i inne czworonożne szkodniki

Spędziliśmy prawie godzinę na znalezieniu odpowiednich gałęzi i przerzuceniu przez nie lin do zawieszenia trzech pojemników z jedzeniem. Raz jeszcze doceniam specjalne niedźwiedzio-odporne pojemniki, znajdujące się w parku The Massasauga Provincial Park! Przed pójściem spać i za każdym razem, gdy opuszczaliśmy biwak, konsekwentnie zawieszaliśmy beczkę z jedzeniem i dwie podręczne lodóweczki z lodem, aby żadne zwierzę nie próbowało dobierać się do naszego jedzenia.

Typowy krajobraz na rzece French River

Nasze miejsce biwakowe—wraz z 10 innymi—znajdowało się na wyspie Boom Island (o rozmiarach 4,5 x 3,0 km). Zachodnie i północne wybrzeża wyspy otoczone były rzeką Wanapitei River. Jakoś nigdy nie miałem okazji zwiedzić tej części parku i pływać po tej rzece, więc pewnego dnia wyruszyliśmy z rana w kierunku południowym, skręciliśmy w zachodnią część kanału, a tuż przed wyspą Attwood Island skierowaliśmy się na północ. W pobliżu ujścia rzeki podziwialiśmy sporych rozmiarów żeremie bobrowe. 

Solidne żeremie bobrowe przy ujściu rzeki Wanapitei River

Chociaż płynęliśmy pod prąd, nie było to zauważalne. Blisko rozwidlenia rzeki złapaliśmy szczupaka — kilka minut później znaleźliśmy na skale idealne miejsce na piknik, sprawiliśmy i usmażyliśmy rybę i niebawem delektowaliśmy się smacznym i bardzo świeżym posiłkiem. 

Szybki posiłek na skalnym wybrzeżu rzeki Wanapitei River. Złowiony szczupak był bardzo smaczny!

Następnie płynęliśmy dalej na północ, aż dotarliśmy do wodospadów/bystrzyn (Sturgeon Chutes). W pobliżu znajdowały się 3 miejsca biwakowe (#604, #605 i #606), jednakże nie polecałby ich na więcej, niż jedną noc—nieopodal cumowały dwie łodzie pontonowe, a ich liczni pasażerowie biegali po brzegu, jak również kilku wędkarzy próbowało szczęścia w okolicach bystrzyn. Ponadto portaż o długości 240 m był usytuowany bardzo blisko tego miejsca. Innymi słowy—tłoczno! 

Bystrzyny "Sturgeon Chutes"

Po zrobieniu kilku zdjęć, skierowaliśmy się w drogę powrotną. Na rozwidleniu rzeki (Forks) skręciliśmy w lewo. Minęliśmy po prawej samotne miejsce biwakowe (#603) i wkrótce dotarliśmy do wsypy Kentucky Club Island, skręciliśmy w prawo i wiosłowaliśmy wzdłuż wschodniego brzegu wyspy Boom Island, mijając kilka miejsc biwakowych. Zatrzymałem się na chwilę przed miejscem #609 i zrobiłem kilka zdjęć: W 2015 roku tam właśnie obozowałem w raz z kolegą... i z 4 czarnymi niedźwiedziami—jeden z nich spowodował wiele szkód, niszcząc m. in. plastikowe butelki z wodą, papierowe kubki, talerze i pojemniki. W tym roku nie spotkaliśmy niedźwiedzi, bo z powodu ogromnej ilości jagód (stanowiących ich pożywienie), niedźwiedzie nie interesowały się konsumowaniem turystów... a raczej, konsumowaniem ich jedzenia! W sumie przepłynęliśmy 23 km.

Przenoszenie kanu przez tamę bobrów

Zaledwie kilka metrów od naszego kempingu zauważyłem małe, dość zarośnięte jeziorko—które okazało się, że zostało stworzone przez bobry i oddzielone rzeki French River solidną zaporą. Postanowiliśmy go zwiedzić! Przenieśliśmy kanu przez tamę i spędziliśmy prawie 2 godziny pływając na tym przepięknym stawie bobrowym! 

Pływanie na kanu po stawie bobrowym

Znajdowało się tam kilka bobrowych żeremi, mnóstwo obumarłych drzew i pni wystających z wody pokrytej głównie liśćmi i kwiatami lilii wodnych. W pewnym momencie ujrzeliśmy wspaniałą czaplę modrą (Blue Heron), która przez długi czas, przez nas niezauważona, przyglądała się nam—majestatycznie wzbiła się w powietrze i z wdziękiem wylądowała na niedalekim drzewie. Nie udało się nam zauważyć bobrów, ale w nocy słyszeliśmy rozbrzmiewające, co jakiś czas głośne pluski wody, powodowane uderzeniami płaskiego ogona bobrów o lustro wody, słyszeliśmy również tajemnicze stukania, chociaż nie przypuszczam, aby dzięcioły były w nocy aktywne. 

Pływanie na kanu po stawie bobrowym

Gdy wybraliśmy się na przechadzkę, starając się ‘zwiedzić’ pobliskie tereny, okazało się to niezmiernie ciężkim zadaniem. Dookoła leżało masę upadłych drzew w różnym stanie rozkładu, w ziemię wkopanych było dużo różnej wielkości skał i kamieni. Różnorodne rośliny, krzewy i bluszcze niezmiernie utrudniały poruszanie się. Musieliśmy ostrożnie stawiać każdy krok i w ciągu 2 godzin przeszliśmy zaledwie 2 km. Biorąc pod uwagę, że dosłownie wszystkie drzewa zostały wycięte w tej w okolicy około 150 lat temu, a obecny las stanowił jedynie stosunkowo młody odrost, mogłem sobie tylko wyobrazić, jak niezmiernie trudno — a właściwie niemożliwie — było przemierzyć kanadyjskie puszcze setki lat temu! Dlatego rzeki, zwłaszcza rzeka French River, stanowiły jedyne drogi, pozwalające na eksplorację nowych terenów. Podczas naszej krótkiej wycieczki nie zauważyliśmy żadnych zwierząt, oprócz małego węża. Widzieliśmy wiele odchodów jeleni (lub łosi), ale nie niedźwiedzi. Krzewy jagodowe były wszędzie, ale sezon jagód już praktycznie się zakończył. Poza tym było bardzo sucho i tych kilka jagód, jakie udało nam się zerwać, były karłowate.

Miejsce biwakowe na wyspie Boom Island
Jedynymi zwierzętami, które zauważyliśmy w okolicach naszego biwaku, były wszechobecne mewy, zielone żaby, wiewiórki ziemne (‘chipmunks’), wiewiórki drzewne, sporej wielkości wąż zaskroniec (‘garter snake’), którego znalazłem w przedsionku namiotu, i kilka dużych żółwi (‘snapping turtles’), wyłaniających się co jakiś czas z wody w nadziei zdobycia jedzenia. Gdy płynęliśmy w kierunku miejsca #616, przez jakiś czas obserwowaliśmy rodzinę norek, baraszkujących na skalnym brzegu. Ostatniego dnia, wracając do przystani Hartley Bay Marina, spostrzegliśmy orła bielika amerykańskiego („Bald Eagle”), przelatującego tuż nad naszym kanu.

Ciekawski i z pewnością głodny żółw (snapping turtle)

Pogoda była ogólnie dobra—nie za ciepło, nie za wilgotno—i na szczęście, można było palić ogniska. Padało kilka razy, w tym przez całą niedzielę. Większość tego deszczowego dnia spędziliśmy siedząc pod plandeką, pijąc gorącą herbatę i czytając książki — udało mi się skończyć "The Rooster Bar" („Bar Pod Kogutem”) John Grisham—niezła książka na takie wycieczki—dość interesująca i niezbyt głupia.

Rzeka Wanapitei River

Co ciekawe, było niewiele komarów! Uaktywniały się o godzinie 21:15 i znikały o 22:00. Pewnego wieczoru, gdy było chłodniej niż zwykle, nie musieliśmy nawet używać żadnego spreju na komary, ponieważ prawie w ogóle się nie pojawiły. Po przyjeździe do domu odkryłem jedno ugryzienie czarnej muszki—chociaż sezon występowania tego dokuczliwego owada powinien się skończyć na początku lipca, to jednak sporadycznie występują one przez całe lato, a nawet i na jesieni.

Na kanu po stawie bobrowym

Niemal każdego dnia łowiliśmy rybę lub dwie (bass i szczupak), wystarczające z powodzeniem na kolację lub obiad. Bülent złapał pierwszą rybę, stosunkowo dużego okonia (bass), który okazał się wyśmienity! Niemniej jednak byłem rozczarowany wędkowaniem: po raz pierwszy na rzece French River złapanie ryby zajęło mi ponad godzinę (a czasami znacznie dłużej) i pomimo ciągłego wędkowania w naszej zatoczce i innych okolicach, żaden z nas nie zdołał złapać nawet jednej ryby w sobotę i niedzielę. Nie widzieliśmy też ani razu wyskakujących z wody ryb. Biwakowicze przebywający na sąsiednim miejscu też łowili ryby z brzegu i z kanu przez kilka dobrych godzin, ale bez powodzenia. 

Ostatnią noc spędziliśmy w parku Grundy Lake Provincial Park, na miejscu nr 419

Po tygodniu pobytu na rzece French River, powróciliśmy do przystani Hartley Bay Marina i postanowiliśmy spędzić naszą ostatnią noc w parku Grundy Lake Provincial Park. Ze względu na COVID-19 wszystkie miejsca biwakowe w większości parków w Ontario były zarezerwowane w weekendy w prawie 100%, ale od poniedziałku do czwartku można było zawsze coś znaleźć, przynajmniej na jedną noc.

Widok z naszego miejsca biwakowego na przeciwny brzeg zatoczki

Najpierw pojechaliśmy do miasta Alban, około 30 km na północ od parku. Wpadliśmy do sklepu spożywczo/mięsnego ("Lemieux Meat and Grocery") i kupiłem parę steków na kolację. W mieście znajduje się też sklep LCBO (z alkoholem), ale z powodu COVID-19 w poniedziałki sklepy alkoholowe są pozamykane. Potem skierowaliśmy się drogą nr 69 na południe i niebawem dotarliśmy do parku Grundy Lake.



Korona wirus-takie tablice ostrzegawcze były w porcie w Parry Sound. Chociaż nie bardzo zgadzam się z tą ostatnią (z kanu). Według niej, kanu ma wymiar 12 stóp. Być może w Parry Sound są jakieś małe kanu, bo dwuosobowe kanu zwykle są od 14 do 16 stóp, a moje ma 17! Co do długości łosia i trzech gęsi, raczej nie będę ich mierzył, bo byłoby to zbyt niebezpieczne.

Pracownicy szybko znaleźli dla nas miejsce #419, usytuowane na terenie kempingowym Red Maple. Nawet niezłe, graniczyło z jednej strony z jeziorem Grundy Lake i nieopodal była plaża. Powiedziano nam, że w tym roku w parku nie było czarnych niedźwiedzi. Dookoła latało ze sześć zabawnych i przyjaznych wiewióreczek ziemnych (‘chipmunks’), nieustannie szukających jedzenia i często nawzajem ścigających się. Na szczęście w ogóle nie odczuliśmy obecności komarów. W parku biwakowało wiele rodzin z dziećmi i być może z tego powodu około godziny 22:00 park stał się bardzo cichy, ponieważ większość ludzi poszła spać, co wkrótce i my zrobiliśmy.

W Parry Sound można zafundować sobie przelot samolotem nad zatoką Georgian Bay. Odbyłem taki lot ponad 20 lat temu-było warto, widoki naprawdę przecudowne!

Tuż przed wjazdem do parku znajduje się Grundy Lake Supply Post, oferujący kajaki, lody i mnóstwo różnych materiałów kempingowych i pamiątek. To właśnie tutaj nabyłem 10 lat temu, w 2010 roku, moje kanu—okazało się to jedną z najlepszych inwestycji, jakie kiedykolwiek dokonałem!

Parry Sound

Już po powrocie do domu dowiedziałem się, że 2 dni przed naszym przyjazdem, w parku miał miejsce straszny wypadek: 2-letnia dziewczynka przypadkowo wpadła do ogniska i doznała bardzo ciężkich oparzeń. Na parkingu parku wylądował helikopter medyczny i najprawdopodobniej została przetransportowana do jednego z najlepszych na świecie szpitali dla dzieci w Toronto, „The Hospital for Sick Children”.

Tego rodzaju samoloty są całkiem popularne w Ontario

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się w Parry Sound, kupiliśmy kawę i tradycyjnie na nabrzeżu pod wiaduktem kolejowym zatrzymaliśmy się na skromny posiłek. O godzinie pierwszej zobaczyliśmy, jak statek wycieczkowy „Island Queen Cruise” odpływał z turystami w kilkugodzinny rejs po okolicy 30 tysięcy wysp. W tym momencie w radiu usłyszeliśmy wiadomość o strasznej eksplozji w Bejrucie, która kompletnie zdewastowała to miasto. Następnie spacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża, obserwowaliśmy start i lądowanie wodnosamolotu oraz zajrzeliśmy do Charles W. Stockey Centre, które było niestety zamknięte.

W antykwariacie "Bearly Used Books". Nic dziwnego, że chłopaczek jest zmęczony--właśnie zakończył czytać te wszystkie książki!

Wizyta w Parry Sound nigdy nie jest kompletna bez odwiedzenia księgarni „Bearly Used Book” (moim zdaniem jest to najlepszy antykwariat pomiędzy Toronto, Vancouver, Alaską i wyspą Ellesmere Island)! Byłem zafascynowany zarówno ilością, jak i jakością książek. W mojej ulubionej sekcji szybko przejrzałem wiele unikalnych książek niebeletrystycznych o historii, konfliktach wojennych, Chinach, szpiegostwie, polityce zagranicznej, komunizmie, podróżach… Kupiłem 6 naprawdę zajmujących pozycji, które z pewnością niedługo przeczytam. Miałem też okazję porozmawiać z właścicielką księgarni i pogratulować jej tego przedsięwzięcia—i życzyć jej sukcesów w przyszłości. Powiedziała, że księgarnia dobrze prosperuje i wkrótce znacznie się powiększy.

Parry Sound--mój samochód i błyszczący motor Harley Davidson. Wolę jednak mój samochód-na motorze nie byłoby możliwe przewożenie kanu!

Ogólnie wyjazd był udany i z przyjemnością powróciłbym w te okolice!Ten przepiękny region Ontario udało mi się odkryć w 1995 r. i od tego czasu wielokrotnie tam biwakowałem, pływałem na kanu, wędkowałem i zawsze byłem urzeczony jego pięknem i otaczającym mnie krajobrazem.